piątek, 2 grudnia 2016

Grudniownik – niezbędny sprzęt i narzędzia oraz system pracy

2 grudnia! Wczoraj rozpoczęłam przygodę z grudniownikiem. Pierwsze zdjęcia i zapiski zrobione:) Jestem pełna zapału i optymizmu, który (mam nadzieję), będzie mi towarzyszył przez resztę miesiąca. Dzisiaj lista niezbędników, które będą towarzyszyć mi w grudniu oraz system pracy, który pozwoli mi systematyzować zdjęcia i notatki.
 
Sprzęt i narzędzia
 
Aparat
W dokumentowaniu wspomnień będzie pomocny aparat. Uważam go (obok długopisu;) za podstawowe narzędzie pracy w tym miesiącu. Ponieważ nie chce mi się zabierać wszędzie Canona, który jest duży, do łask wraca Kodak. Ma już swoje lata, ale jest sprawny, więc powinien wystarczyć. Będzie w grudniu stałym elementem wyposażenia mojej torebki. Musze tylko pamiętać o ładowaniu baterii ;)
 

Tło do kalendarza
Przygotowując okładkę grudniownika, stworzyłam także zestaw baz, które będą tłem w albumie. Wybrałam cztery wzory. Nie wkleiałam ich do albumu, ponieważ chcę być bardziej elastyczna i móc dobierać tło pod konkretne zdjęcie. Co zrobię jeżeli zdjęcie nie będzie zdjęcie współgrać z żadnym tłem? Przygotuję kolejne z innych kartek ;)
Jeszcze o tym nie wspominałam, ale mój album zawiera zaledwie 18 stron. Część kart, które przygotowałam jako tło ma dodatkowe „skrzydełka”, które po złożeniu idealnie będą mieścić się w albumie.


Dodatki (tzw. przydasie)
W zasadzie nie mam ich jakoś specjalnie dużo. Wybrałam kolorowe tło, więc nie nastawiam się na wiele zdobień. Na każdej karcie musi znaleźć się miejsce na drobne zapiski. Poza tym taśmę washi washi i naklejki z motywami świątecznymi, które kupiłam w zeszłym roku a których nie wykorzystałam. Co poza tym? Małe naklejki z napisami, które są na tyle uniwersalne, że mogę ich użyć także przy grudniowniku oraz  perełki w płynie. Są jeszcze stemple i kwiaty. Możliwe, że lista się poszerzy i będzie tych tych dodatków więcej. Póki co zamierzam korzystać z tych, które właśnie opisałam.
                                                                                                                                                  

 System pracy – co, kiedy i jak?
 
Robienie zdjęć
Ponieważ nie mam zwyczaju zabierać z sobą wszędzie aparatu i nie robię wielu zdjęć, prowadzenie grudniownika jest dla mnie wyzwaniem. Chcę robić codziennie minimum jedno zdjęcie. Postaram się robić ich więcej, aby mieć wybór przy tworzeniu albumu. Może też się tak zdarzyć, że nie zrobię danego dnia żadnego zdjęcia. Co wtedy? Przeznaczę to miejsce na dłuższe zapiski.
 
Wywoływanie fotografii
 Przyznam, że jeszcze nie zdecydowałam się na jeden system wywoływania zdjęć. Możliwe, że będę korzystać z usług fotografa u którego ostatnio wywołuję zdjęcia. Chciałbym jednak najbardziej zainteresować się tym tematem i spróbować wydrukować zdjęcia w domu (może moja nowa drukarka się do tego nada) lub skorzystać z oferty Rossmanna lub empiku. W zależności od tego na jaką formę się zdecyduję, będzie to raz lub dwa razy w tygodniu.
 
Zapiski
Każde zdjęcie chcę opatrzyć komentarzem, więc niezbędne będzie prowadzenie notatek z każdego dnia. Będę je obić w telefonie i przepisywać do mojego bujo lub od razu w zeszycie. 

Uzupełnianie albumu
Chciałabym, aby album pomógł mi w przeżyciu czasu przed świętami w tempie slow i w sposób bardziej świadomy. Czas tworzenia albumu (z pewnością weekend) ma być sposobem na odprężenie się i przyjemne spędzenie czasu. Dlatego chcę go uzupełniać w wolne dni, gdy będę dysponować większą ilością czasu.
 
Jak Wy planujecie celebrować czas przed świętami?


niedziela, 27 listopada 2016

Grudniownik - czym jest i dlaczego warto go prowadzić?

Za 4 dni rozpoczyna się jeden z najpiękniejszych okresów w roku. Czujecie już ten dreszczyk radosnego podniecenia przed świętami? Prawda jest taka, że czas przed Bożym Narodzeniem jest jednym z najpiękniejszych, ale też jednym z najbardziej nerwowych okresów w roku. Pełną parą ruszamy bowiem z ogromem obowiązków, które wypełniamy przed Wigilią. Właśnie wtedy z większą intensywnością sprzątamy, gotujemy i kupujemy prezenty. Oczywiście mamy poczucie, że wszystko musi być jak najlepsze, bo w końcu będą święta. Ilość dodatkowych obowiązków powoduje, że te piękne dni jakoś nam umykają i ani się nie obejrzymy są święta i koniec roku. Dlatego aby bardziej świadomie przeżyć czas przed Bożym Narodzeniem i czerpać z niego więcej radości, postanowiłam prowadzić w tym roku grudniownik. Co to takiego?

Grudniownik to albumu, w którym dokumentujemy wspomnienia z okresu od 1 grudnia do świąt (lub do końca roku, w zależności od preferencji). Umieszczamy w nim zdjęcia i krótkie opisy, które dzień po dniu pokazują, jak spędzamy przedświąteczny czas. Dlaczego warto to robić? Całość ma nam pomóc w bardziej świadomym przeżyciu okresu przed świętami, nauczyć cieszenia się z małych przyjemności i przede wszystkim - być piękną pamiątką, do której z radością będziemy wracać w przyszłości.



 

                             Czy Wy zamierzacie dokumentować okres przed tegorocznymi świętami? :)





środa, 7 września 2016

Rocznicowa kartka

W jednym z ostatnich wpisów na blogu pojawiła się kartka z okazji 28. rocznicy ślubu (tutaj). Dzisiaj kolejna odsłona tego typu życzeń.
Chyba każdy zgodzi się, że ślub to piękna moment w życiu i przygotowujemy się do niego z największą starannością. Czasami wiele miesięcy zajmuje planowanie i dopinanie wszystkiego na ostatni guzik, aby ten dzień był wyjątkowy. Wierzymy, że jest to nasz jedyny raz, kiedy stajemy na ślubnym kobiercu. Celebrowanie rocznic tego pięknego wydarzenia nie jest już jednak tak okazałe. W świecie rosnącej liczby rozwodów i spadającego odsetka zawieranych małżeństw, kartka jak ta dzisiejsza, z okazji 27. rocznicy ślubu, może niedługo być nie lada wyjątkiem.
Kiedy tworzę pamiątki, które ofiarowane są z okazji rocznicy ślubu cieszę się, że są na świecie pary, które trwają przy sobie na dobre i złe przez tyle lat. Jeszcze bardziej cieszy mnie jednak fakt, że mogę, tak jak w tej sytuacji, stworzyć dla nich kartkę pełną wyrazów miłości i radości z tego, że są razem. Pięknie jest móc tworzyć magię takich pięknych momentów.

fot. P. Ciesielski

fot. P. Ciesielski

fot. P. Ciesielski

fot. P. Ciesielski

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Poznajmy się :)






Ciągle tworze posty, w których pisze Wam o kolejnych zrealizowanych projektach i produktach. Jakoś do tej pory nie było okazji, aby coś więcej o sobie napisać. Dlatego dzisiaj wpis, w którym odpowiadam troszkę o sobie i Spichlerzu.

Kim jestem?
Mam na imię Kamila, mam 29 lat. Z wykształcenia jestem politologiem i  dziennikarką, z zawodu instruktorem kultury. Prywatnie – szczęśliwą żoną ;) Uwielbiam moją pracę, bo mnie rozwija i pozwala być współtwórcą wielu interesujących projektów oraz poznawać ludzi, których w innych okolicznościach nigdy bym nie poznała.  Mogę ją łączyć z dalszymi studiami i pracą nad Spichlerzem Handmade. Mam wiele marzeń, które krok po kroku urzeczywistniam. Staram się nie odkładać życia „na później”. Uwielbiam podróżować i uczyć się języków obcych. Udzielam się charytatywnie. Kocham koty :)


Od jak dawna zajmuję się rękodziełem? 
Pierwsza kartkę zrobiłam, kiedy byłam w liceum. Zainspirowana pracami, które widziałam w sklepach, sama postanowiłam tworzyć podobne. Nie miałam wtedy jeszcze pojęcia o scrapbookingu, nie dysponowała odpowiednimi narzędziami i fachową wiedzą.  Dlatego szybko znudził mnie ten typ rękodzieła. Wtedy zainteresowałam się tworzeniem biżuterii. Składanie paciorków w kolczyki, bransoletki i naszyjniki pochłonęło mnie wtedy bardziej. Do tworzenia kartek wróciłam 2,5 roku temu. Wpisałam w wyszukiwarkę „Ręcznie robione kartki” i wyniki wyszukiwania ukazały mi piękne prace scrapbooking’owe. Wtedy przepadłam i scrapowanie stało się moją pasją.

Jak powstał Spichlerz Handmade?
To zabrzmi banalnie, ale z pasji do tworzenia. Zawsze lubiłam w szkole zajęcia manualne, w szkole średniej marzyłam tez o założeniu własnej firmy. Połączenie jednego z drugim spowodowało powstanie Spichlerza :)

Skąd nazwa Spichlerz Handmade?
Nazwa nawiązuje do ważnego symbolu Bydgoszczy – Młynów Rothera, które w XIX wieku stanowiły ważny element miasta. Ich rola wynikała z bliskości Kanału Bydgoskiego, co powodowało, że miasto było ważnym ośrodkiem handlowym, mocno związanym z rzeką. Jednym z elementów młynów był spichlerz (mączny). Spichlerz Handmade to zatem miejsce, które nawiązuje to historii miasta, ale wiąże się też bezpośrednio z jego funkcją – gromadzeniem. W przypadku Spichlerza Handmade jest to gromadzenie różnego rodzaju rękodzieła.



piątek, 22 lipca 2016

Kartka z fioletową różą

Dzisiaj mało słów, dużo zdjęć ;) Mam swoje ulubione elementy, z którymi praca jest tylko przyjemnością. I w tej kartce ich użyłam. Serwetka, drewniane serduszko, perełki i oczywiście kwiaty. Skorzystałam też z  kolekcji papierów od Agaterii "Oh Hello Spring!", która już mi się kończy, a często po nią sięgam. Myślę nad zakupem kolejnego zestawu. Tym bardziej, że jestem w trakcie tworzenia pierwszego albumu z tegorocznych wakacji. Jednak o tym projekcie więcej szczegółów wkrótce.







wtorek, 19 lipca 2016

Kartka z gratulacjami



Może już zauważyliście, że lubię, gdy w moich pracach panuje pewna harmonia i porządek. Jak ognia unikam przypadkowości. Wnika to chyba z charakteru. Generalnie zanim podejmę decyzję, lubię nad sprawą podumać ;) Tą sama zasadę stosuję przy pracy handmade. Nie oznacza to, że nie podobają mi się prace, gdzie artysta bierze różne elementy, które dla mnie nijak się do siebie mają i je łączy, bo efekt końcowy to często „łał”. Przyznam jednak, że sama rzadko (chociaż ostatnio coraz częściej) pozwalam sobie na taką spontaniczność (może przychodzi to wraz z doświadczeniem?). 

Przejdźmy jednak do sedna. Po co ten wstęp? ;) Ponieważ lubię, kiedy w moich pracach jest jakie uporządkowanie (nawet jeśli  tylko ja je widzę :P), unikam przypadkowości. Dlatego zawsze jak ognia unikałam przy tworzeniu wszelkiego wydzierania i strzępienia. Co na to poradzę, że lubię, kiedy brzegi są proste i ładnie do siebie pasują ;) Dlatego przy tym konkretnym projekcie postanowiłam coś zmienić. Nie jest to pierwsza praca z wydzieranym elementem (ani ostatnia), ale wspominam o niej, bo tutaj efekt wyjątkowo mi się spodobał. Nie chciałam tworzyć dwóch warstw tła, dlatego górną część przedarłam w 1/3 kartki. Przez to lewa strona w pewien sposób „uspakaja” to, co dzieje się po prawej stronie. 
Eksperyment z wydzieraniem uznaję tym razem za szczególnie udany, więc pewnością technika ta będzie częściej gościć w moich pracach.
Czy Wam podobają się prace z wydzieranymi/strzępionymi/gniecionymi elementami? 





niedziela, 3 lipca 2016

Relacja z wizyty w Scrapbooking Shop

Od kiedy dowiedziałam się, że w Warszawie powstaje pierwszy, stacjonarny sklep scrabookingowy, wiedziałam,  że wizyta w tym miejscu będzie jednym z głównych punktów podczas mojej wizyty w stolicy. Jak pomyślałam, tak zrobiłam :) 29 czerwca wsiadłam przy Dworcu Centralnym w tramwaj nr 10, z którego wysiadłam przy ul. Bukowińskiej (następnym razem wysiądę na przystanku Metro Wilanowska, bo  jest zdecydowanie bliżej sklepu) i ruszyłam w poszukiwaniu scrapowego zakątka. Kiedy trafiłam na miejsce, serce zabiło mocniej ;) Znalazłam przestronne, jasne pomieszczenie z półkami pełnymi  tego, czego scrapowa dusza zapragnie ;) 



Już przy wejściu moją uwagę przykuł stół znajdujący się pośrodku sklepu oraz piękne, stojące na nim prace. Stworzono na nim kącik roboczy służył do pokazów. Podczas mojej wizyty znajdował się tam letterpress We R Memory Keepers. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy mogłam zobaczyć, jak owo urządzenie działa! Widziałam co prawda kilka filmików na youtube, ale możliwość zobaczenie pracy urządzenia z bliska, a co ważniejsze, fantastycznych efektów, które można za jego pomocą uzyskać, zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Zaletą pokazu było to, że od razu otrzymałam odpowiedzi na pojawiające się pytania oraz dostałam wiele cennych rad, jak wykorzystać potencjał urządzenia. 







Oczywiście sam sklep i pokaz wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ale bardzo przyjazna obsługa to atut, który według mnie powoduje, że do jakiegoś miejsca chcemy wracać lub nie. A do Scrapbooking Shop chce się wracać! Mogłam napić się wody (co przy fali upałów było bezcenne), pytać o produkty oraz bez skrępowania buszować po półkach, które pełne są papierów, dodatków, dziurkaczy i innych scrapowych akcesoriów. Na koniec zakupów otrzymałam jeszcze kartę, która po zarejestrowaniu będzie upoważniała mnie do stałej zniżki w wysokości 2,5%.

 






 Jeżeli zatem jesteście z Warszawy lub wybieracie się tam, koniecznie odwiedźcie Scrapbooking Shop przy ul. Bukowińskiej 12 lok.4. To miejsce, gdzie nie tylko kupicie produkty i zobaczycie je „w akcji”, ale też znajdziecie odpowiedzi na nurtujące Was pytania i spędzicie czas w fantastycznej, przyjaznej atmosferze.